Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi G0re z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 32720.15 kilometrów w tym 441.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 29.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 129594 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy G0re.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:2125.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:42:46
Średnia prędkość:29.97 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:10704 m
Maks. tętno maksymalne:193 (98 %)
Maks. tętno średnie:180 (91 %)
Suma kalorii:33475 kcal
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:68.55 km i 2h 15m
Więcej statystyk
  • DST 72.00km
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Simplon Phasic ,,RED ARROW"
  • Aktywność Jazda na rowerze

trzeb ciel 72 km

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 0

Hi,

Korona żądła szerszenia.

Trochę wspomnień po sobocie.

W taki upał nie da się sensownie walczyć z szosą. Trzeba wstawać o 4-ej ran o i tyle.

pzdr
Gore




  • DST 17.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 25.50km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 191 ( 97%)
  • HRavg 170 ( 86%)
  • Kalorie 400kcal
  • Sprzęt Simplon Phasic ,,RED ARROW"
  • Aktywność Jazda na rowerze

HIIT PN [ 10-11]

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 0

Hi,

Hiit wg planu opisanego na moim kolarstwie

10 x { 30 sek HR MAX / 30 sek HR TLEN }

Gorąco jak cholera i mimo, że zrobiłem wszystko jak należy nie miałem zadyszki etc po treningu jak zawsze. Nogi zapiekły, ale zdaje się, że za mało powietrza. Spociłem się jak świnia i nie dało się dalej jechać, a nogi dałby by radę pocisnąć mocniej.

Nawet na Satori czuć różnicę między starymi a nowymi kółkami ;]

pzdr
Gore


Kategoria HIIT


  • DST 148.80km
  • Czas 04:02
  • VAVG 36.89km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 188 ( 95%)
  • HRavg 164 ( 83%)
  • Kalorie 2800kcal
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt Simplon Phasic ,,RED ARROW"
  • Aktywność Jazda na rowerze

VI Trzebnicki Maraton Rowerowy SOB [ 8:32 - 12:34] : WTF ??

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 28.04.2012 | Komentarze 6

Witajcie xD

W końcu nadszedł długo oczekiwany i upragniony mój pierwszy maraton. Zrobił on na mnie nie małe wrażenie. Było wiele ognia, walki, zdziwienia, radości, smutku.

Byłem w Trzebnicy już trochę wcześniej żeby o niczym nie zapomnieć. Wbijam na teren szkoły i jak codziennie rzadko można ujrzeć człowieka jeżdżącego na szosie tak dzisiaj ludzi multum. Od razu jakoś mi się poszczęściło i spotkałem Jacoba z którym już się trzymałem do samego startu o 8:32 .. 7 grupa startowa i jak się okazało : szczęśliwa ;]

Od razu rzuciły się w oczy sprzęty jakie posiadali kolarze. Najwięcej chyba naliczyłem Cosmic Carbonów. Ciężko było znaleźć człowieka posiadającego chociażby alu-carbon jak mój a co dopiero aluminium xD

Atmosfera była bardzo przyjazna. Wszyscy cieszyli się, że w ten przepiękny słoneczny dzień mogą robić co to kochają xD Ja nie byłem inny ;p

Nadeszła godzina 8:28 .. na mecie ustawił się Arturo, pocieszył mnie mówiąc, że będzie dobrze bo bałem się pierwszego wyścigu .. że zaraz mnie urwą i będzie po zabawie xD

Po chwili 8:30 .. ja sam ustawiłem się na linii startu .. Jacob mi kibicował xD

3 2 1 .. START

Wyruszyła grupa 7-ma .. oklaski dla startujących kolarzy .. zapowiada sędzia

Ja ze średniej tarczy od razu znalazłem się daleko na przodzie a ta mozolna ekipa ciężko toczyła wysokie przełożenia z blatu ... jednakże zaraz drogę zajechał mi ogromny człowiek z numerem 159 xD

Z trzebnicy wyprowadzał nas motor którego nie wolno było wyprzedzać, ale gdy po 10 minutach wyjechaliśmy to ZACZĘŁO SIĘ !!!!

W mig nr 159 rozpędził peleton do 52 km/h. Nasza grupa miała numery od 154-163. Zaraz jeszcze przed pierwszą wiochą zaczęliśmy mijać niższe numery. Zaczynaliśmy od 150-152 i tak już leciało ..

W pierwszej wiosce minęliśmy cały peleton. Tak się akurat zdarzyło, że ja prowadziłem grupę i krzyczałem do sąsiedniej "Wskakujcie do pociągu" .. ale tylko pokiwali głowami xD

Grupa 6 z 8:30 cała minięta. Jednakże do Domanowic dojechaliśmy już tylko we 3. Nasz wielki Nr 159 daje najdłuższe zmiany. Jak się później okazało za długie.

Dojechaliśmy do dziurawej wojewódzkiej, ale dzisiaj jakoś dziury były mało zauważalne xD Liczyło się za to przetrwanie ;p

W takim gronie dojechaliśmy do Sułowa we 3. Tam był punkt kontrolny i żywieniowy i trzeba była przejechać bramkę. Na sztycach mięliśmy zamontowane CHIPY. Przyjeżdżając przez bramkę naliczany był międzyczas.

Przejechaliśmy, jedziemy na śmiercionośną gruszeczkę i nagle na plecy wskakuje nam piątka dość silnych osób na plecy. Jeden gościu wydał się jakoś znajomy jak się później okazało bardzo mocny. Mały i chudy .. urodzony LEADER.

Bardzo się bałem, że złapię dziurę i jechałem 20 m za całym peleton żeby nie wpaść w jakieś gówno. Jechaliśmy bardzo szybko i ciągle słyszałem jakieś jęki czerwonej strzały ... ale jeszcze tylko kilka metrów i ... koniec UDALO SIĘ .. nie ma gumy i może jakoś dojadę xD

Potem zaczęły się małe hoopki .. ja trochę zmęczony po 70 km w 3 osobowym peletonie. Najchudszy też nie jestem i już zaczynałem czuć zmęczenie. Na podjazdach zaczęły nogi boleć a mimo, że jechaliśmy już w 8-mio osobowym peletonie to ciągle najdłuższe zmiany miał tajemniczy nr 159

Generalnie wszyscy bardzo szybko ze zmiany schodzili tylko On trzymał.

Kawałek dalej na mnie przypadła zmiana przed troszeczkę większą hoopką [ dobrze jest znać trasę na pamieć xD ] .. góralem nie jestem to gdy dojechaliśmy to bardziej nachylonego punktu odpuściłem .. chude szkap znacznie lepiej se radziły .. ja pamiętam swój strach o utrzymanie tego koła, ale na szczęście górale też nie pchały się do pracy ..

I po tym odcinku jeszcze trochę hoopek i gdy dojechaliśmy do wojewódzkiej prowadzącej na milicz w końcu mogłem sobie odpocząć. G0re na podjazdach jedzie leciuteńko a sunie jak reszta xD .. Tam pamiętam miałem mocniejsze zmiany bo łatwo mi one szły xD Ciągle zauważam, że chudy, wyglądający znajomo gościu daje bardzo krótkie zmiany, a jednak gdy nr 159 przyspiesza nigdy mu nie odstaje. Widać było, że jest mocny bo ma przyspieszenie ale zmiany naprawdę prowizoryczne. Miał numer z przedziału 135-148 więc był jakoś z grupy przede mną ale jeszcze wcześniej .. zdaję się że grupa 8:28 bo grupę 8:30 całą zjedliśmy.

W białym błocie wpadliśmy na kolejny peleton znacznie mocniejszy od pozostałych. Wcześniej mijaliśmy pojedyncze numery ... 120 .. 115 .. 97 .. a tutaj numery coś z przedziału 110-128.

Był na tyle mocny, że był w stanie się pod nas podpiąć xD Nie wiem czy dobrze liczę, ale było nas już z 18 stu. Wszyscy jechaliśmy po małych pagórkach przez wąski las w rzędzie.

Nr 159 jednakże mimo iż peleton miał tyle osób po zmianie wciskał się gdzieś na 4-6 pozycje i tylko czekał aż wejdzie.

Ja pamiętam jechałem przez chwilę na końcu, ale wiedziałem że to głupia pozycja. Przecież gdyby nagle pociąg się porwał to ja zmarnowałbym ogrom energii na dogonienie ich w samotności .. raz że opór powietrza a dwa, że po 90 km przyspieszenie powodowało pieczenie nóg .. stabilnie jechało się znacznie lżej

Gdy więc nadarzyło się okazja - peleton porobił dziury to dopchałem się do 5-ej pozycji [ ktoś łaskawie mnie wpuścił żebym miał zmianę przed nim xD ]

W trakcie tego odcinka pooglądalem sobie kółka jakie posiadali kolarze. Większość z nich miała taką piastę jak ja na dzisiejszym wyścigu .. MAVIC. Różniły się tylko modelami. W naszym 18-to osobowym peletonie trafił się jeden szerszeń z cosmic Carbonem .. sporo MAVIC aksium .. MAVIC Cosmic .. czy KSYRIUM SL.

Dosrawszy w końcu ten pagórkowaty, jakże dla mnie męczący etap przez las, minęliśmy PUNKT ŻYWIENIOWY/PUNKT KONTROLNY .. CHIPY mignęły na sztycach

Magiczny nr 159 krzyknął o wodę która otrzymał po czym zajął się Jej otwieraniem [ sprytny gościu .. jedzie bez trzymanki bez najmniejszego problemu .. ja mam zawsze stracha ]. Czekał nas zjazd na Złotów .. za zakrętem spytam mistrza czy chce zmianę i czy kiwnął coś głową pagórek pociągnął mnie w dół i porwałem peleton xD 52 km/h nie tak łatwo było pyknąć, ale gdy się zorientowałem - poczekałem aż mnie dogonią i tak ciągnięty przez pagórek doprowadziłem peleton do małego wzniesienia przed złotowem .. nie jestem góralem i wzniesienie oddałem chudzielcom ... oni się nie kwapili to nr 159 wyrwał xD

Ale ale .. zapomniałem .. na tej trasie minęliśmy kolejny peleton z numerami coś 80-90 .. tak mi się zdaje .. To było wspaniałe uczucie gdy prowadziłem pociąg z prędkością 52 km/h, który mignął po prostu peletonowi jak błyskawica xD

W Złotowie rzuciliśmy się na Czeszów i znowu .. piękna droga [ jednakże okazała się zwodnicza ] spotkaliśmy kolejny peleton i nr 159 z tym chudzielcem z punktu żywieniowego PŻ wyrwali do przodu całkiem znacznie aby ich wyprzedzić .. porwali peleton .. szybko ich dogoniłem ale nasz peleton miał już pewien problem .. po chwili nr 159 zrezygnował z ucieczki ale już było czuć, że coś się świeci ..

Peleton z numerami 70-80 wyprzedzony. Gdy zbliżaliśmy się do Czeszowa o mało nie skończył się mój wyścig .. 159 tak mocno wszedł w zakręt i nagle przychamował .. musiałem zjechać do lewej z 45km/h .. szybko po hamulcach i wyleciałem z drogi na piach ... gdy wyjechałem byłem już 8-my w peletonie

Nawracamy w Czeszowie i w tym miejscu również już ognia nie było. Było zdaję się trochę pod wiatr ale nikt nie chciał prowadzić to ja wyszedłem .. oczywiście na zmianie nie szalałem bo peleton był długi

Oddałem ją chudzielcowi który także 2-3 minuty i schodzi .. potem na zmianę wszedł ktoś jeszcze inny z peletonu ale jechaliśmy bardzo wolno ..

I w końcu się okazało co się święci. Nr 159 troszeczkę sobie odpoczął .. po chwili jednak ze zmiany zjeżdża na lewy pas i jedzie pod prąd i nagle .. OGIEŃ !!!! Kompletny całkowity i obezwładniający .. patrzyłem na to i ... kalkulowałem ..

Jadę z numerami 110-120. Mam numer 158 .. czy na pewno opłaca mi się ich gonić i ryzykować dobre miejsce w pierwszym, debiutującym wyścigu ? Zaraz miał się zaczął Radłów .. hoopki .. cielętniki .. ociągałem się z tą decyzją i gdy zobaczyłem, że ucieczka tylko trochę odjechała .. z 400m to chciałem zobaczyć od tak czy uda mi się dogonić .. było troszkę z górki ale pod wiatr .. nie zaszkodziło spróbować ..

Nie grzałem jak kretyn ale spokojnie, stabilnie próbowałem ich dogonić .. nawet nie zauważyłem, że z peletonu zostało 6 osób ze mną i tylko jedna weszła mi na koło [ COSMIC CARBONE SL] Dojechałem mniej więcej połowę odległości i zdałem sobie sprawę, że nawet gdybym się teraz spiął i jak debil próbował ich gonić to dogoniwszy albo i tak by mi uciekli albo bym się skatował na hoopkach bo jak już wszyscy wiedzą .. do najchudszych nie należę [ nie moja wina, że Bóg dał takie wielkie nogi, ale kto wie .. może kiedyś będą to nogi sprinterskie ]. Podarowałem sobie ten pościg .. goście którzy uciekali mieli numery 138-148 .. nie było więc najmniejszego powodu żeby uciekać .. wystarczyło mnie i numerowi 159 dojechać spokojnie do mety ..

Z tą resztą peletonu dojechałem tylko do hoopek przed Radłowem .. na ostatnią hoopę dojechał już tylko jeden, ale gdy mu powiedziałem, że zaraz będzie Radłów to przyhamował xD

Bardzo się bałem Radłowa. Wiedziałem już, że będę miał wysoką pozycję .. przegoniliśmy tyle peletonów .. numery jakie widziałem to już 50-60 .. strasznie mocno mi zależało, żeby skończyć ten wyścig a Radłów mógł mnie zjeść .. już w trakcie trasy łapały mnie skurcze, ale jakoś przechodziły, a gdyby tu mnie coś złapało to pozamiatane .. trzeba prowadzić ..

Przed Radłowem jeszcze jest mały zjazd gdzie można się rozpędzić .. wjeżdżam i nagle podmuch wiatru ... 28 km/h ... dojechałem zaledwie kilkanaście metrów za linię startu [ Szerszenie wymyśliły premię górską .. od podnóża Radłowa do szczytu liczony był czasu przejazdu .. kto przejedzie najszybciej ten wygrywa xD ] i już trzeba było walczyć .. na stojaka .. głowa w asfalt i GORE JEDŹ !!

Pani na górze robiła zdjęcia a ja jadę jak pokraka. Taki byłem padnięty, że nie mogłem utrzymać prostej linii. Ciągle mnie wywalało na lewo .. jeszcze to słońce i skończył mi się miód i isotonic a punkt żywieniowy już daleko za mną ..

Najważniejsze jest jednak, że nie walczyłem o premię górską tylko pokornie wdrapałem się na tę hoopę .. za linią meta musiałem chwilę odsapnąć .. nogi jak kamienie .. serce wali jak młot i jak tu jechać .. w końcu odpuściło i pojechałem

Podjazd po kostce bardzo ładnie .. i na kolejnym zjeździe gonie następny peleton .. już nie pamiętam numerów ale pewnie coś 50-60. Na zjeździe ich nie złapałem, a dopiero na podjeździe. Złapałem w końcu jakichś dwóch gości .. spytałem jak się jedzie xD .. z 1 min odsapnąłem w ich otoczeniu i zacząłęm gonić resztę tego peletonu który już zbliżał się do szczytu podjazdu pod cielętniki. Wśród nich był jeden szerszeń. Nie dałem rady ich dogonić do szczytu. Zjeżdżam, patrzę i NIE MOGĘ UWIERZYĆ !!!!! NUMER 159 !!!!!! Cisnął całą drogę jak wariat, ale się przeliczył z mocą. Hoopki go zjadły. Wlókł się już trochę jak wół. Dojechaliśmy do kolejnego mini podjazdu .. te trasę pokonałem już setki razy bo to KORONA ŻĄDŁA SZERSZENIA !! Doskonale wiem ile potrzebuję energii na pokonanie każdej hoopy co mnie w tym momencie pomogło bo bez wody zupełnie osłabłem na palącym ogniu. Numer 159 jednak chyba mocniej. Jadę mu na kole .. nic .. wyprzedzam i nawet nie zareagował .. ten ogień który rozpalał cały peleton nagle zgasł .. ale chudzielca nie było przy nim ... przepięknie go wyprowadził a potem chudy urwał się na hoopkach.

Krzyknąłem do 159 "MAM CIĘ !!" Ale nic nie odpowiedział .. ja bym się wkurzył na Jego miejscu, że go tak wszyscy wychujali xD

Mały sprincik na hoopkę z dokładnie wyliczoną energią xD i zaraz zjazd ... patrzę a tu szerszeń mi na kole siedzi xD No ładnie ..

Szerszeń szybko odpadł a ja robię dokładnie to co robię codziennie .. regularnie, systematycznie po hoopach pnę się w górę .. "śpiesz się powoli"

Potem zjazd .. potem podjazd .. potem znowu zjazd i jestem w Boleścinie .. tam słońce uderzyło .. na ustach czułem tylko zaschnięty miód i marzyłem o wodzie .. woda była za friko na mecie .. wodę mieli w peletonie oddalonym ode mnie o jakieś 1.5 km. .. a ja zupełnie bez sił toczyłem się już tylko wizją WODY !!!

Przejechawszy cały głuchów mały na krzyżówce w trasie na trzebnice w końcu dosrałem się do tego peletonu [ chwilę wcześniej małe zdziwko .. widzę gościa UWAGA : NR 3 ] i krzyczę chłopaki macie trochę wody ????? Z błagalną nutą i jeden na końcu tego 5-cio osobowego peletonu się zlitował i poczęstował mnie czymś o smaku pomarańczy ... PRZYJACIELU !! Nie wiem jaki miałeś numer, ale NIECH BÓG CI TO WE WSPANIAŁYCH DZIECIACH WYNAGRODZI !!!!

Wyprzedziłem go, patrzę czy nie ma problemów z dojechaniem i tak po chwili jadę w peletonie .. ONCE AGAIN ..

Po chwili się jednak skapnąłem .. CO TO KURWA ZA WYCIECZKO TEMPO ? Jedziemy na piknik ? Nie wyrwałem jak pajac ale spokojnie i regularnie potoczyłem się do przodu .. jeden gościu z koszulce DISCOVERY ujechał mi na kole może 1 min i adios ..

JUŻ wiedziałem, że dojadę .. ZJAZD NA COL DU TRZEBNICA mega orzeźwiający .. na ulicy policja steruje ruchem i nie muszę czekać aż mnie ktoś puści .. rondo .. ostatnia prosta .. zjeżdżam na zieloną murawę która była metą .. MIJAM OSTATNI CHIP notujący międzyczas i gdy tylko dowiedziałem się, że to już koniec to padłem na tę murawę i tak z 5 min bez ruchu przeleżałem ... ktoś w końcu zapytał czy coś mi nie jest ...

Wstaję, chcę iść do znajomych patrzę a tu NR 159 WJEŻDŻA. Nie za bardzo się zastanawiając co robię rozchylam ręce i chcę mu podziękować, że mnie tak wyciągnął ale On nie chciał ze mną gadać .. dopiero po chwili skumałem, że ...

Nie chciałem znać swojego wyniku. Wiedziałem, że przejechanie trasy zajęło mi około 4 h czyli średnia coś koło 36.5 .. w zeszłym roku załapałbym się na TOP 10 i myślałem, że teraz też tak będzie .. TOP 10 to przyzwoity wynik TOP 10 w M2.

Poszedłem coś zjeść .. spotkać się z chłopakami ... trochę posiedzieliśmy .. pożarliśmy grochówki .. spiekliśmy się na słońcu i zaczynaliśmy zbierać się do domu .. ja już podjechałem do auta, gdy wpadają chłopaki i przedstawiają mi mój wynik. Na początku nie uwierzyłem. Chłopaki jednak nie żartowali. Oto mój wynik :

M2/2
OPEN /2

Jutro jadę odebrać puchar to wam pokaże jak wygląda i może uda się załapać na fotkę na podium.

PS. 1 3-cie miejsce zajął numer 159. Ciekawe czy mnie nie podbije na podium xD
PS. 2 Kto jest pierwszy ? Czyżby ten chudzielec ? Jutro się dowiem

pzdr
Moje kolarstwo





Na zdj Zenon Janiak[org imprezy], Pan Charucki były kolarz dolmelu Wrocław, Michał "Kurier" Kolenda, Szurkowski [ 3-krotny zwycięzca Tour de Pologne, były zawodnik Dolmelu Wrocław ] Paweł Szczepkowski [ ja ], burmistrz

<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>




  • DST 30.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

do miasta PT [12-16]

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 0

Hi,

Nigdy tego nie robię i nie będę robił bo strasznie mi smutno jak moje nogi rwą się do walki a ja im zabraniam ujeżdżać czerwoną strzałę ;(

Ten jeden raz robię wyjątek bo jutro mój pierwszy wyścig w całej karierze i nie chcę się zniechęcić. Nie jestem najsłabszy to będę mógł sobie trochę powalczyć. Wiadomo, że każdy chce mieć jak najwyższe miejsce i będę się cieszył gdy takowe uzyskam. W open jedzie ok 640 osób a w M2 97 osób z czego w zeszłym roku pierwsze 5 miejsc zajęła kategoria M2. Jest więc o co walczyć.

Cieszę się, że będę mógł poznać wielu ludzi mocniejszych i bardziej doświadczonych od siebie to będę mógł się czegoś nauczyć.

Najbardziej jednak zależy mi na duchu rywalizacji. Na tej adrenalinie która napędza nasze serca i rwie nogi do boju .. na budowaniu w siebie tej pewności, że przecież JESTEM LEPSZY ! Nie mogę przegrać xD

Na zakończeniu życzę wszystkim zawodnikom udanej zabawy i prawdziwego ognia na wyścigu.

pzdr
moje kolarstwo




  • DST 78.00km
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 191 ( 97%)
  • HRavg 161 ( 82%)
  • Kalorie 1000kcal
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Simplon Phasic ,,RED ARROW"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzeb 60 km - CZW [ 18:30-20]

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 3

Hi,

ZROBILI !!! ZROBILI DROGĘ NA RADŁÓW !!!!

Nie całą ale najgorszy początkowy odcinek został położony na nowo i przynajmniej na żądło będzie on przejezdny. Potem się zniszczy wiadomo .. to polska.

Gruszeczka też troszkę połatana .. Organizatorzy się starają

Ja dzisiaj ostatnie próby przed żądłem. Nic więcej już zrobić nie mogę. Dam z siebie wszystko a może trochę więcej ...

pzdr
Gore




  • DST 72.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 182 ( 92%)
  • HRavg 135 ( 68%)
  • Kalorie 1500kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Simplon Phasic ,,RED ARROW"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Interwały ŚR [ 12-15] Ostry sex o poranku

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 25.04.2012 | Komentarze 0

Hi,

Dzisiaj wybrałem się z Krzychem na 16% hopkę w Trzebnicy celem wykonania interwałów czyli kolejno 3 x 5 podjazdów na HR MAX.

Hoopka była bardzo krótka więc ciężko wejść na tętno interwałowe 185-190 ale była bardziej siłowa .. mniejsza kadencja etc .. czyli takie interwały siłowe

pzdr
Gore




  • DST 155.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 31.00km/h
  • VMAX 63.10km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 188 ( 95%)
  • HRavg 150 ( 76%)
  • Kalorie 3500kcal
  • Podjazdy 1500m
  • Sprzęt Simplon Phasic ,,RED ARROW"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żądło szerszenia WT [10:30 - 16:XX] : Walka, ogień, płacz, zwątpienie, zwycięstwo

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 2

Hi,

Ostatnimi czasy nic nie pisałem bo nie było o czym. Coś jakby obijałem się. Co prawda kilometry leciały, ale kilometr kilometrowi nie równy. Dzisiaj natomiast była walka to coś naskrobię.

Wstałem rano i patrzę na meteo.pl ... wiatr pionowo na trzebnice z prędkością 25-30 km/h. Od razu pytanie - czy na pewno mi się chcę ? Wizja pojeżdżenia na trenażerze wydała się kusząca, ale ja nie na darmo mówię o sobie G0re ;p

Straciłbym szacunek do siebie gdybym przestraszył się wiatru. Myślałem sobie, że najwyżej zawrócę .. skrócę dystans czy coś .. przecież już nie raz zaliczyłem zgon na tej trasie i dlaczego dzisiaj miało by być inaczej ? Dzień wcześniej też nie próżnowałem. Trochę ociągałem się z wyjazdem i ostatecznie 10:35 uzbrojony po zęby w 1.5 L iso, 1.5 L drinku rzepakowego i z tabliczką czekolady poszedłem na wojnę.

Na AOW spotkałem dwóch kolarzy. Wyglądali nieźle .. stroje specialized .. długie chude drągale .. jeden z nich bąknął do mnie co prawda cześć ale mimo iż jechałem za nimi nie mieli ochoty ze mną porozmawiać czyli zachowywali się jak PRO ..

Nie jechali wcale wolno ale czegoś mi brakowało .. przed skarszynem spytałem się czy jadą na trasę żądła ale Ci że na oborniki [ trasa 70 km ] .. za Skarszynem jechali po dziurach, jeden troszkę zwolnił czekając na drugiego i jakieś 500 m przed mini podjazdem przed Skarszynem zorganizowałem sobie małą ucieczkę xD

Najpierw mały sprint przed nimi żeby trochę uciec .. potem już normalnie w siodle .. w podjazdach jadać samemu liczy się zawsze jedna rzecz .. cały podjazd robi systematycznie, regularnie, równo .. w ten sposób najmniej się zmęczysz i optymalnie go przejedziesz .. tak też zrobiłem

Gdy zbliżałem się do końca oni dopiero rozpoczynali mini mini mini podjazd .. za Skarszynem w lewo powiał mnie wiatr i tyle widziałem PRO'sów

Na kolejnej hoopce przed Trzebnicą trochę się zdziwiłem .. na zjeździe bez pedałowania nowy max speed na wyzerowanym liczniku .. 63.1 km/h .. zdziwiłem się bo ten podjazd czy zjazd to takie małe gówno .. ten w Trzebnicy jest znacznie bardziej pochylony ale tam prędkość mniejsza .. pod koniec trasy zrozumiałem co jest nie tak z tym podjazdem

Wpadajac w Trzebnice przy zjeździe w prawo wg trasy żądła prawie bym zaliczył krawężnik .. gdyby ktoś jechał z przeciwka to HEADSHOT !!

Generalnie rzecz biorąc po wczorajszym i po dojeździe do Trzebnicy już byłem trochę zmęczony i na początku trasy żądła jest zjazd i wiało w plecy tak że hej .. miałem więc możliwość sobie trochę odpocząć

Za nowym dworem w trasie na Domanowice trochę się przestraszyłem wiatru .. gdzie normalnie jechałem 40-45 km/h dzisiaj było 45-52 km/h a ja przecież odpoczywałem sobie na tym odcinku obawiawszy się zgonu na dalszej części trasy no i chciałem być psychicznie przygotowany na irytujący kawałek trasy za Gruszeczką ..

Ponieważ jechałem z Wrocławia i nadłożyłem sobie drogi to zrezygnowałem z kawałka trasy żądła po płaskim omijając dziurawą trasę wojewódzka .. pojechałem za Domanowicami w prawo .. straciłem ze 35 km .. ale za to miałem malowniczy las po lewej i prawej stronie z całkiem sexownym niebem .. pomyślałem sobie że jest całkiem fajnie gdy nagle trzeba było skręcić na gruszeczkę i przyjąć wiatr na klatę

Jechałem ten odcinek generalnie normalnie .. nie prułem jak wariat ale też nie obijałem się w trosce o kółka .. prędkość 28 km/h

Chciałbym pochwalić organizatorów żądła .. na trasie pojawiły się nowe czytelniejsze strzałki i uwaga .. gdy jechałem ekipa łatały większe wyrwy na gruszeczce .. na początku jadać środkiem jedzie się całkiem normalnie .. po zakręcie zaczynały się największe wyrwy i te właśnie zostały załatane gdy przejeżdżałem a ekipa remontowa jeszcze coś tam robiła .. nie taki diabeł straszny jak go malują

Za gruszeczką asfalt miód malina i początek hoopek .. ładna droga aż pod sam milicz ale już trochę się zmęczyłem .. wiatr mnie po prostu łamał w pół

Koło dziewiętlina czy jakoś było jeszcze trochę zjazdów to można było teoretycznie odpocząć bo zjazdy mocniejsze od wiatru xD

Zjechawszy odbijamy w prawo do lasu .. potem jeszcze raz i kierujemy się na pierwszy PŻ .. ale drogą do Niego jest strzeżona przez kilka hoopek .. generalnie dziur nie ma i jedziemy przed las .. w sumie mijało mnie 5-6 aut ale droga taka wąską że musiałem uciekać przed lusterkami ..

W końcu dotarłem do pierwszego PŻ .. akurat kończył mi się iso i miód także mogłem sobie wymienić naboje .. dopić do końca iso i pojechać dalej .. te 2 min na postoju pozwoliły mi odpocząć .. na wyścigu niestety nie będzie takie możliwości ;(

Dalszy kawałek jest całkiem przyjemny .. zjazdy .. wyjazd z lasu .. zjazd .. odbijamy w prawo .. i uwaga w końcu wiedziałem jak pojechać na Malerzów i Białe błoto bo ktoś narysował strzałkę w lewo xD

Początek bardzo przyjemny .. zero ruchu .. hoopki w wąskiej drogie leśnej ale ładnej

W Malerzowie już trochę dziur .. w Białym błocie też i na nawrocie skończyły się strzałki i do końca nie wiem czy dobrze pojechałem .. generalnie skręty prowadziły tylko w leśnie drogi .. przejechawszy odcinek w lesie na kierunkowskazie kierowałem się na Zawonie .. dojeżdżam do końca a tam SZLABAN xD Normalnie zamknięte i napisane wielkimi literami PUNKT ŻYWIENIOWY .. no nie wiem .. impreza chyba szlabanie .. przejechałem i zdaję się że wyjechałem kawałek za Ludgierzowicami czyli byłem na dobrej drodze ..

Dalej trasa do Złotowa i Czeszowa normalnie jakby niesiony boską ręką .. byłem zmęczony to chciałem sobie odpocząć a i tak ciągle 45-52 km/h .. wiatr to SILENT KILLER

Za Czeszowem też nie było tragicznie pod wiatr bo jechałem przez las .. mimo wszystko przed rozpoczęciem trasy na radłów musiałem się zatrzymać na chwilkę i wsunąć kilka kostek czekolady .. na wyścigu też nie będzie takiej możliwości

Dojazd do Radłowa fajnie ale sam Radłów był tragiczny ..

Wjeżdżam normalnie .. w połowie drogi na stojaka .. jadę kawałek i nagle wiatr zawiał jak posrany .. myślałem że zaraz mnie nogi pękną .. już szukałem miejsca gdzie by tu stanąć ale podmuch się zmniejszył .. w siodle trochę podreptałem .. przy szczycie ostatki sił i na szczycie nie byłem w stanie pojechać szybciej niż 15 km/h .. Radłów mnie zjadł ..

Podjechałem pod kostkę .. zmierzam na Cielętniki ale zdałem sobie sprawę, że już mi na dzisiaj starczy .. później się okazało że dobrze zrobiłem ..

Dojechałem do głuchowa .. zawracam na wrocław i się dowiedziałem czemu z tej hoopy zjeżdżałem 63.1 km/h ... nie było żadnych drzew i wiatr wiał centralnie wzdłuż jezdni ... już od tej pory średnia tarcza nie opuszczała mnie ani na krok ... głowa między nogi .. podziwianie jak korba ciągnie łańcuch napędzając kasetę która pcha koło .. i tak już do samego domu .. pod hoope 18 km/h

Ten powrót był dla mnie szkołą życia .. prędkość gówniana ale trening rewelacyjny ..

Po godzinie odnotowuję zaburzenia ostrości wzroku i spowolnione reakcje czyli miałem udany trening .. jutro będę zmęczony a w CZW będzie MOC !!

Po dzisiejszym dniu widok łańcucha na średniej tarczy mojego amatorskiego trójblatu będzie dla mnie symbolem walki. Chyba pyknę mu fote xD

pzdr
Gore

Prawie cała z dojazd/odjazdem do Wrocławia




Korona żądła + husaria [ PN 15-20]

Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 2

Hi,

V_avg = 32.2

pzdr
gore




NIEdziela [ XX - XX] All day Alcohol

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 1

Hi,

Na weselu rządzą się swoje prawa nie mniej jednak walczyłem jak lew żeby za dużo procentów nie uktwiło w moim gardle chociaż jak każdy zdrowy polak pić lubię xD

Żarcie było świetne bo bez problemu mogłem zachować dietę [ no może poza kilkoma łyżkami torta xD ]

pzdr
Gore




  • DST 17.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 25.50km/h
  • HRmax 191 ( 97%)
  • HRavg 165 ( 84%)
  • Sprzęt Simplon Phasic ,,RED ARROW"
  • Aktywność Jazda na rowerze

HIIT SOB [9-10] : Przed weselem xD

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 0

Hi,

Hiit : 30 sek HR MAX / 60 sek HR TLEN

pzdr
Hiit


Kategoria HIIT